Co, jak i dlaczego.

     Nie tak dawno wybrałem się do naszego miasta partnerskiego, żeby obejrzeć sobie Otokara Vectio. Kilka dni później pojawiła się kolejna okazja do odwiedzin Nowego Sącza, bowiem MPK Nowy Sącz przygotowując się do modernizacji swojego taboru intensywnie sprawdza dostępne rozwiązania, jakie mamy obecnie na rynku. Tym razem przyszła kolej na prototyp Autosana, pokazany po raz pierwszy na targach Silesia Komunikacja w Sosnowcu 2009.

W drogę!

     Tyn razem miałem przyjemność zwiedzać Sącz w sobotę (więcej kursów i możliwości do ładnych ujęć ;)). Jak zwykle moja podróż zaczęła się wcześnie rano, tzn tuż po godzinie 5.00. Co prawda droga liczy sobie tylko 50 km, ale zajęło mi to całą godzinę. Jest trochę zakrętasów na trasie, a ja znów nie lubię szaleć. Jak miło, że w Sączu parkingi są bezpłatne w soboty, zostawiłem więc swój pojazd niedaleko rynku, i udałem się (zabrawszy uprzednio swój sprzęt) na poszukiwanie Autosana. Po ostatnim razie nabyłem nieco orientacji w terenie, a z internetu informacji na temat linii na jakiej najprawdopodobniej spotkam testowca. Akurat na sobotę wypadała linia 23. Udałem się więc zatem najbliższy przystanek na którym chciałem złapać kontakt, tuż nieopodal siedziby Korala ( a pogoda na lody była akurat ;)). Nie musiałem długo czekać na pierwszy kontakt - po kilkunastu minutach autobus wpadł mi w obiektyw.







Pierwsze wrażenie?

     Jak najbardziej pozytywne. Tak jak na targach w Sosnowcu, tak i tutaj autobus świetnie się prezentował, a teraz nawet jeździł i z tego, co było widać - całkiem żwawo. I wprost przeciwnie do tego, co zarzucało mu wielu internautów mających okazję go testować przede mną - wcale nie był głośny. Przynajmniej na zewnątrz. Jak dla mnie 5+. Ale z daleka niewiele można stwierdzić. Na oko to chińskie zabawki też są fajne, a już w ręce to każdy z nas wie, jak to wygląda. Nastała wiec pora się przyjrzeć prototypowi z bliska. Ruszyłem więc trasą linii 23 w przeciwnym kierunku kursowania (a że 23 jeździ w koło) ku następnemu spotkaniu.

Miła niespodzianka.

     Po drodze udało mi się napotkać kierowcę poznanego podczas poprzednich testów. Z nim też udałem się jego odnowioną i oddana po niedawnym remoncie maszyną w dalszy pościg za Autosanem. Miałem dużo szczęścia (na pewno więcej niż rozumu jak mi znajomi często powtarzają) i na przystanku końcowym spotkałem SanCity oraz człowieka, który go dosiadał. Kierowca bardzo chętnie mi pokazał wóz, opowiedział to i owo, a przede wszystkim zabrał w dalszą podróż i testy. Ale tutaj zaczęły się pojawiać pierwsze wady i moje zauroczenie nową konstrukcją z Sanoka powoli słabło.

Czar prysł jak bańka mydlana.

0 komentarze :

Prześlij komentarz

Reklama